poniedziałek, 28 lipca 2014

Chapter 12


Lennon.

Pomimo, że byłam wyśmiewana przez Nia z powodu  kaca, poniedziałek był nudny i nużący. Robienie placków wydawało się niekończące, a ból głowy tylko pogarszał sytuację. Ostatniej nocy mało spałam, co też wcale nie pomagało. Moje oczy płonęły z braku snu. Kręciło mi się w głowie, ale nie tylko od alkoholu.
Nienawidziłam brzmieć, jak jeden z dramatycznych banałów, ale spędziłam cały poranek spoglądając na drzwi wejściowe i czekając na jakikolwiek dzwonek do drzwi. Czekając na księcia, który mógł do mnie przyjść....tak sobie wmawiałam. Mimo moja wewnętrzna podświadomość, wiedziała, że nie było to prawdą.
Moje myśli były rozproszone od czasu ostatniej nocy. Nie mogłam zrozumieć, co się stało, ani dlaczego chciałam, aby to się powtórzyło. To jego tajemnicze zachowanie, intrygowało mnie? Jego irytująca atrakcyjność? Lub jego urocza osoba? Błądzę, wszystkie trzy.
Dom albo nie zauważył, albo nie chciał mówić o zmianie mojej osobowości ostatniej nocy. Ale jestem pewna, że kiedy wódka znalazła się w moich ustach Harry zniknął, tak jak szybko się pojawił, dopiero później, kiedy leżałam w łóżku, odtwarzałam wszystko ponownie w mojej głowie.
Moje ręce były ciężkie z bólu i zmęczone. Ja sama byłam zmęczona z niewyspania i ogólnego zmęczenia z życia. Harry był tylko spontaniczną osóbą w życiu, co tłumaczyłoby, dlaczego trzymał się z daleka od mojego życia. . Budzę się, idę do pracy, wracam i jestem gotowa, aby zrobić to ponownie.
Zaczęłam się zastanawiać, co robił na uczelni.
 Chciałabym mieć wspaniałego  chłopaka, z doskonałym gustem muzycznym i uroczą osobowością? Chciałabym mieć najwyższej klasy staż?  Czy ja i mój współlokator wreszcie się dogadamy? A może, w jakiś sposób wkręci mnie do gangu?
Nie żałowałam wyjścia: zawsze była to jakaś część. Co jeśli byłam tam, by zobaczyć jak moje życie się zmienia? Nie wiem, czy na pewno tam był i nie byłam pewna, co tak naprawdę chciał.  Mogę oskarżyć go o SAD, sezonowe zaburzenia afektywne, których nie zdiagnozowałam, ale chciałam zrzucić winę na coś innego niż żal.
Poniedziałek sparaliżował mój umysł jeszcze bardziej niż zwykle.  Dom'a nie było w domu, dostał jakąś pracę przez jednego z jego kolegów, ku jego niezadowoleniu. Nie przeszkadzał mu pub, tylko ludzie z którymi pracował . Nie winiłam go za to, był jak vulchers na martwym tuszu.
Jasona i Emmy nie było w domu, za co podziękowałam Bogu. Byłam w złym humorze, aby słuchać ich kłótni lub gorzej. Oczywiście nie mógł wyjść z domu, bez zabrania mojego jedzenia. Nie miałam płatków, mleka a nawet chleba. Przeszukałam wszystkie szafki , kichając przy okazji z powodu ogromnej ilości kurzu, jaka się tam znajduje, aż końcu natknęłam się puszkę zupy, która jeszcze nie była przeterminowana. Usiadłam przed telewizorem, oglądając Great British Bake Off, gdzie wykonywali niesamowite ciasta. Fakt, że jadłam zupę przyprawioną soczewicą, mój dobry nastrój zniknął tak szybko, jak się pojawił.
Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nigdy nie byłam sama w domu, było cicho i nawet to mi się podobało. Weszłam do pokoju po schodach. Uruchomiłam laptopa, który był podstawą typowego studenta. Dostałam MacBooka przed dostaniem się na uniwersytet; uczciwie mówiąc, laptop nie widzi zbyt często światła dziennego. Obecnie używam go tylko do słuchania muzyki.
Włączyłam jedną ze stacji radiowych i położyłam się na łóżko, patrząc bez celu w sufit. Po dwudziestu minutach, znudziło mi się to. Próbowałam dalej leżeć, gdy laptop grał już czterdziestą piosenkę.
Zjechałam z materaca, spadając na biurko, które było pokryte wszystkim, począwszy od notebooków, ubrań i wiele innych. IPod rozbił się w połowie. Ale to nie była do końca moja wina, albo była. Kiedy tańczyłam w kuchni w pracy, Floyd zaczął skakać i zrzucił go przez przypadek. . Nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy i w sumie ja też.
Po przeniesieniu stosów ubrań, które przezwyczajiły się do życia na moim biurku i krześle, wreszczie wyciągłam notes z mojej torby, które niedawno używałam. Udało mi sie zapamiętać dzie je położyłam.
Pierwsz strona zapełniona była grzymołami, zresztą pierwsze dziesięć stron byłe wypełnione rysunkami i szkicami, które zrobiłam. Były to głównie znaki, które stworzyłam. Rysowałam je z pamięci więc niektóre z nich wyglądały dziwne lub były niedokończone.
Prezjrzałam wszytsko, lądując na ostatniej stronie. Rzeczywiście wszytsko było wypełmnione rysunkami. Wzysto o Harrym. Niektóre są naprawdę niepokojące i przerażające. Zauważyłam, że za każdym razem szkice były bardziej intensywne, jakbym za każdym razem poznawął go lepiej. Te mocniejsze linie, było odważniejsze, ciemniejsze, rysowałam je kiedy byłam zła, zła na niego.
Otworzyłam czystą stronę i zrobiłam to, co robię najlepiej, pisałam, bo nikt inny nie mógł zobaczyć tego oprócz mnie.
Wtorek nie różnił się niczym od poniedziałku. Zaczęłam tworzyć dziwne fantazje w mojej głowie, jak ugniatałam ciasta a następnie je mroziłam. Połowę czasu wyobrażałam sobie smukłą, wysoką, pięknej urody osobę Harry'ego, przez którego miałam bez przerwy ślinotok. A potem przerzuciłam się do rzeczywistości i uświadomiłam sobie, jak dziwna jestem. Jedyną różnicą, było to, że Floyd był bardziej zestresowany niż zwykle. To była ''dostawa'' dnia, a nie pieczywa.
Środa była spokojna. Nic ciekawego się nie wydarzyło. Oglądałam nową serię amerykańskiego horroru'' przed snem, który był atrakcją moich ostatnich nocy.
Czwartek był najgorętszym dniem tygodnia. Pogoda była okropna, przez ogromny monsun na zewnątrz. Deszcz i wiatr był do nie zniesienia. Byłam cała mokra, kiedy dotarłam do piekarni, więc musiałam stać pół godziny przed piecem, próbując się wysuszyć. Nie było fajnie, ale lepsze to niż nic. Piekarni była niemal pusta, nie było nawet dziesięciu klientów. I wtedy zdałam sobie sprawę, dlaczego Floyd zgodził się na dodatkową działalność.
W piątek rano, alarm ''zapomniał'' się włączyć. Byłam spóźniona, ale musiałam wziąść prysznic. Opłukałam twarz, starając się obudzić. Muszę się obudzić, pomyślałam chlapiąc się dalej. Schodząc wolnym krokiem na dół, spojrzałam na stół, na którym stała kawa i miska zbożowych płatków. Pamiętałam, aby je kupić. Nie miałam dużo mleka, więc moja kawa była czarna, a płatki suche.
Usiadłam na łóżku, obserwując poranną prognozę pogody na moim laptopie. W tym czasie szykowałam się do pracy a moje włosy były prawie suche, na szczęście.
Sprawdziłam twarz i skrzywiłam się widząc, ze powinnam być w pracy 45 minut temu. Bardzo zdziwił mnie brak kontaktu ze strony Floyd'a. Jedyną rzeczą jaką nienawidził bardziej niż spalonego chleba, było spóźnialstwo. Wzruszyłam ramionami na brak wiadomości i zabrałam się za ubierania płaszcza i butów, chwyciłam parasol, kiedy wychodziłam z pokoju.
Upewniłam się, że nie nadepnęłam na szczelinę w schodach, by obudzić Emmę i Jasona, który obudził mnie, kiedy wlazł do domu kompletnie pijany wcześnie rano. Miałam nadzieję, że jego kac będzie dziesięć razy gorszy niż się spodziewał. Karma naprawdę jest suką i widocznie tak było.

Ruszałam moją głową w rytm muzyki, grającą przez słuchawki, gdy siedziałam na ławce uczestnicząc w moim ulubionym hobby; oglądania osób. Jakieś małe dziecko przyjrzało mi się przez chwile a następnie zwróciło się do rodzica.
"Mamo, dlaczego ta dziewczyna patrzyła na tego człowieka?''
Czułam się dziwnie pod spojrzeniem tych osób.
Na szczęście nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Przestało padać a ja jak głupia siedziałam w płaszczu, nie mówiąc już o parasolu.
Przeszłam drogę od stacji metra do piekarni. Jakieś dziecko zachowywało się zupełnie jak nie dziecko. Myślę, że jest jednym z tych zbuntowanych. Minęła godzina odkąd nie ma mnie w piekarni.
Stałam na zewnątrz piekarni, nie rozumiejąc dlaczego wszystkie światła były wyłączone, dopóki nie dostrzegłam tabliczki z napisem ''zamknięte''. Drzwi nadal były zamknięte. Spojrzałam na zegarek, było już po dziesiątej, a piekarnia nie jest otwarta? Sprawdziłam mój telefon, nadal nic. Byłam zakłopotana, nie wiedząc, co zrobić. Nie przypominam sobie, żeby Floyd albo Nia mówili, że dzisiaj jest zamknięte. Wejrzałam prez szybę i zauważyłam jak ktoś przeszedł z kuchni do pokoju. Wyglądał znajomo, więc wzięłam go za Floyd'a. Zaczęłam pukać do drzwi, ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, zaczęłam odczuwać paranoję.
Rozejrzałam się, wszystko wyglądało normalnie. Podjęłam decyzję, że muszę zobaczyć, co się dzieje, więc zaczęłam grzebać w torebce, w celu znalezienia kluczy. Drzwi otworzyły się z łatwością.
-Halo? - Zawołałam. Bez odpowiedzi.
-Floyd?
Nic.
-Nia?
Nic. Ponownie.
Jedyną dziwną rzeczą był zapach, który nie był przyjemny ale znajomy. Miałam motyle w brzuchu, uczucie zdenerwowania, ale takie, kiedy wiesz, dlaczego jesteś zdenerwowany, ale także straszne uczucie, nie wiedząc dlaczego. Byłam przerażona i niespokojna.
Mój wewnętrzny instynkt kazał mi, jak najdalej uciekać z tego miejsca. Ale musiałam wiedzieć, co się dzieje, albo będę miała później nawał pytań w mojej głowie.
Wbrew mojemu instynktowi powoli i cicho zamknęłam drzwi, kierując się w stronę kuchni. Szłam na palcach, nie wiedząc dlaczego. Mam być cicho? Mam się ukrywać? Uklękłam i wyjrzałam na korytarz. Biuro Floyd'a było zamknięte a światło zgaszone. W kuchni było także ciemno, ale wiedziałam, że nie jestem sama. Usłyszałam oddech. Ktoś nie oddychał głośno ani ciężko. Ktokolwiek to był, był blisko mnie.
Wstrzymałam oddech, kiedy wszedł w poprzek kuchni. Przeklęłam fakt, że włącznik światła był na środku pokoju. Przepełzam przez kuchnię, aż udało mi się znaleźć drogę do przełącznika. Miałam wrócić, kiedy zapaliłam światło.
Zobaczyłam go, kiedy obrócił się na piętach i prawie zemdlał, widząc mnie. Moje nogi były zalane krwią. Serce biło mi tak szybko, czułam, jak krew pędzi do mojej głowy. Kiedy pomyślałam o krwi, poczułam jak natychmiast robię się blada. Odwróciłam się w stronę kuchni, krzycząc przeraźliwie, widząc, co było po drugiej stronie. Moje ręce zaczęły drżeć niekontrolowanie. Łzy były tak nierealne, jakby ktoś zaczął mnie podpalać.
Dopiero, kiedy usłyszałam kroki, przestałam krzyczeć i spojrzałam w kierunku drzwi. Zdrętwiałam, kiedy obcy człowiek stanął w drzwiach, chwytając zakrwawiony nóż a drugą dłonią wcelował pistoletem w moją głowę.

WAŻNE !

 >>> 25 komentarzy = Następny rozdział <<<



ASK 
- twitter #DecodeFF
- przypominam o wpisywaniu się w zakładkę "Informowani" 
- po prawo możecie zobaczyć ankietę, mam prośbę, aby każdy kto czyta tego bloga oddał głos, gdyż chciałabym zobaczyć ile osób tutaj zagląda i CZYTA :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :))

29 komentarzy:

  1. WOW!! Ale niesamowity przebieg akcji .... najpierw nudne dni , a tu nagle taki dzionek!!:D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału:) :D I dziękuję , że w tak krótkim czasie został dodany 12 rozdział !! :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. omhfeiudhjferuhguvfdew
    właśnie umieram!!!!!!!!!!!
    kto to tłumaczył ty czy tatmta druga dziewczyna, bo nie wiem której dziękować ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O jeju, Cudne! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę doczekać się następnego! xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super Ci idzie tłumaczenie :) powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O BOZE !!! ja chce next !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. totalnie wręcz podziwiam ciekawość Lennon. no ciekawe co będzie dalej. powodzenia z tłumaczeniu :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrobiło się mega przerażająco.

    OdpowiedzUsuń
  9. hm, nie jestem pewna czy dobrze mysle. Ale... Kiedy pisalam z autorka tego ff, ona mi napisala ze nie moge go tlumaczyc ( to bylo dawno ) bo ona po prostu nie chciala miec possessive na kilki stronach. Teraz zobaczylam, ze ona zezwala tylko na stronie wattpad, a to jest blogspot wiec bezprawnie tlumaczycie te opowiadanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, mialam na mysli decode

      Usuń
  10. Zostałaś nominowana do Liebster Awards --> http://possessive-harry-styles.blogspot.com/
    Gratuluję <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem straszníe ciekawa kto to byl!

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Przepraszam ., chciałam napisać "świetny" :D

      Usuń
  13. Prosze nastempny ten ff jest taki jdbfbfcndjbdhd

    OdpowiedzUsuń
  14. o rany ! Cudowny

    OdpowiedzUsuń
  15. ale super opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  16. OESU CO DALEJ, NIE MOGE SIE DOCZEKAĆ XOXOXOXO

    OdpowiedzUsuń
  17. tak sobie leże i choruje, i mi sie ff skończyły a tu nagle dostałam linka ods koleżanki. Od razu mi sie humor poprawił, świetne! kiedy będzie następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Dodasz nowy rozdział ? Prosze

    OdpowiedzUsuń
  19. Wooow świetnee kiedy next ??-xoxo

    OdpowiedzUsuń
  20. O ja ! Ale zajebioza :D
    Aż mi serce szybciej zabiło ;o
    Czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Super, podoba nam sie :) Zapraszamy do nas-> http://musztardoweinspiracje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń