Zajęło ponad półgodziny, zanim znaleźliśmy się naprzeciwko domu, aczkolwiek była tu ogromna żelazna brama, która zatrzymała nas w drodze. Chłodna bryza wparowała do samochodu, gdy otworzył okno, by wpisać coś na klawiaturze. Brama otworzyła się wpuszczając nas do środka, aby za chwile znowu szybko się zatrzasnąć.
Samochód wjeżdżał na podjazd, który był zaśmiecony przez kilka innych samochodów. Wszystkie z nich miały przyciemniane szyby, tak jak ten. Wiele było Range Rover'ów, inne wahały się od górnej linii samochodów sportowych. Ilość aut wokół była trochę trudna do spotkania. Myślałam, ze musi być w tym domu dużo osób albo jeden bardzo bogaty człowiek.
- To twój dom? - Spytałam patrząc na dwór przed nami, a potem na Harr'ego.
- Nie - Odpowiedział bez ogródek, zanim opuścił samochód.
Obserwowałam go w przedniej szybie; z niecierpliwością czekał, aż do niego dołączę. Nie zamierzał być gentlemanem i nie otworzył dla mnie drzwi - nie tego się spodziewałam, choć było to trochę naciągane. Wyglądał na zmęczonego i zirytowanego, krzyżując dobrze zbudowane ramiona na piersi. Był słabo oświetlony przez światło na werandzie, przez co jego włosy rzucały cień na drugą połowę twarzy. Wyglądał jeszcze bardziej wrogo niż w mojej sypialni.
Wysiadłam z samochodu niezdecydowana, moje włosy były jeszcze mokre i chłód wytwarzał dreszcze na całym moim ciele. Spojrzałam na Harr'ego i skrzyżowałam swoje ramiona na klatce piersiowej, zanim zaczęłam śledzić jego kroki w kierunku drzwi. Dotarło do mnie, że miałam wejść do domu nieznajomego z nieznanego powodu, co mogło doprowadzić do zgonu, a ja jeszcze nie zamierzałam uciekać. Zamarłam, odwróciłam się lekko i zauważyłam ogromny mur i bramę, która blokowała jakiekolwiek wyjście.
- Nawet o tym nie myśl - Wyskoczyłam niemal dosłownie z własnej skóry, kiedy odwróciłam głowę w celu znalezienia Harr'ego, którego głowa spoczywała kilka centymetrów od mojej. Trzymał mój wzrok z przebijającym spojrzeniem, zanim chwycił moje przedramię i pociągnął na schody.
Nie zapukał ani nie zadzwonił, wszedł prosto do mieszkania. Nie wiedziałam czy mogłam być jeszcze bardziej onieśmielona; marmurowe podłogi, które niesamowicie i imponująco odbijały światło lub ogromny żyrandol wiszący na suficie kilka pięter wyżej. Moje usta były otwarte, z dużą przyjemnością dla Harr'ego.
Głosy jakiejś grupy osób szybko rozeszły się po domu. Po głosach wydawałoby się, że było ich niewielu. Wzdrygnęłam się na samą myśl, kto może czaić się po kątach. Nie mogłam usłyszeć pojedynczego żeńskiego głosu, przez co zmartwiłam się jeszcze bardziej. Miałam nadzieję i modliłam się, żeby nie był to jakiś burdel albo siedziba handlu niewolnicami.
- Haz! - Chłopak, który był w podobnym wieku co "Haz", praktycznie jak łabędź zanurkował w powietrzu by znaleźć się kilka stóp przed nami. Był irlandczykiem, bardzo banalnym irlandczykiem. Miał akcent - oczywiście, kufel Guinnessa w ręku, bladą skórę - co jest często oznaką, był przede wszystkim pijany - nic do dodania, że jest to irlandzka cecha, ale jednak gigantyczna koniczyna na jego koszulce mogła dużo oddać. (Głównie akcent, chociaż to chyba bardziej widoczne ze względu na jego stan nietrzeźwości).
- Co ty robisz przyprowadzając tutaj dziewczynę? Coś nie tak z twoim domem?
Harry uśmiechnął się. Skrzywiłam się z niesmakiem.
- Zniszczyłeś swoje łóżko czy coś? - Ciągnął niewyraźnie.
Skrzywiłam się na niego i Harr'ego, który stał po mojej stronie, patrząc kątem oka na moje niezadowolenie. W sumie będąc przez trzydzieści sekund w nieznanym miejscu, odkryłam, że Harry Styles był mężczyzną wielu kobiet - grzecznie mówiąc. Musiałam ugryźć się w język, aby uniknąć powiedzenia czegoś, co może spowodować poważne konsekwencje. Coś mi mówi, że Harry Styles nie przyjmuje dobrze obelg, a ja nie chciałam przekraczać jego granicy.
- Mógłbyś się nią dzielić?
Harry roześmiał się, prawie wył ze śmiechu, zanim ponownie złapał mnie za rękę, jakbym była jakimś wściekłym zwierzęciem. Cmoknęłam z niezadowolenia, co on oczywiście zignorował. Pijany irlandzki mężczyzna zaczął chichotać do siebie jak dziecko w szkole, zanim grzecznie przepchnęliśmy się obok niego.
- Jest cała twoja! - Harry w końcu odpowiedział. Odrzuciłam swoją rękę, co natychmiast przykuło jego uwagę.
- Jesteś obrzydliwy.
- Co? - Zachichotał patrząc irytująco rozbawiony - Tylko dlatego, że prowadzę aktywne życie seksualne, nie czyni mnie to obrzydliwym.
- Taa, to nie było to co miałam na myśli - Mruknęłam, uderzając jego rękę, bezskutecznie bo nawet go to nie zabolało, mimo to jego ręka ponownie kurczowo trzymała moją. Chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu ostro - Nie możesz mnie tak po prostu zaoferować swoim pijanym przyjaciołom - Szepnęłam wściekle. Znów zachichotał, co jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło.
- Bez obrazy, ale on nawet nie będzie pamiętał twojej twarzy, gdy wytrzeźwieje, nie mówiąc już o tym, że czegoś od ciebie chciał.
- Cóż dziękuję za twoje piękne miłe słowa i troskę, teraz mógłbyś zrobić mi przyjemność mówiąc w pierwszej kolejności dlaczego kurwa tu jestem. Jeśli ma to na celu sprzedanie mnie jako niewolnicy lub do jakiegoś seks biznesu, to wolałabym nie. Sam powiedziałeś, że jestem dobra w pieczeniu ciast.
- Jesteś pewna, że nie jesteś żadnym komikiem z tym twoim humorem? - Splunął sarkastycznie - Handel niewolnikami i seks? Zajmujemy się ludźmi, ale jest to bardziej niebezpieczne.
- Więc, mogę się dowiedzieć, co to do cholery za miejsce i czym się zajmujesz?
- Nie.
- Oczywiście - Uśmiechnęłam się boleśnie; moja odpowiedź była zbyt sarkastyczna by traktować ją poważnie, stąd jego zmieszana mina - Wejście do domu dziewczyny, wyciągnięcie jej z niego i zmuszenie do znalezienia się w jakiejś losowej rezydencji i nie powiedzenie jej dlaczego i gdzie jest. Nie, w ogóle nie jest nielegalne.
- Gliny niczego nie zrobią, zaufaj mi.
- Zrobię wszystko, oprócz zaufania ci.
- Dobrze, nie zależy mi na twoim zaufaniu, teraz wchodź tam.
Zostałam popchnięta przez drzwi bez wcześniejszego ostrzeżenia. Potknęłam się niezdarnie na własnych nogach, zdążając złapać równowagę, zanim upadłabym twarzą na podłogę. Wydawało się, że to biuro; wielkie biurko, krzesła dla klienta i duże krzesło obrotowe, aczkolwiek dwie bronie na ścianie za biurkiem były nieco bardziej niepokojące niż reszta mebli. Odwróciłam się do Harr'ego, gdy zakaszlał lekko.
Wkrótce moja uwaga zwróciła się z powrotem na duże krzesło, które powoli się odwróciło i ukazał się mężczyzna w średnim wieku. Po co do cholery tu weszłam? Ku mojemu zdziwieniu postać, które się na mnie gapiła, nie była mi całkiem obca.
- Spotkaliśmy się wcześniej - Wydawał się zaskoczony tak jak ja.
- Na krótko - Stwierdziłam.
- Znasz ją? - Harry przerwał wchodząc w szczelinę między mną a Paulem lub panem Smith'em bo pod takim pseudonimem go znałam.
- Harry, mógłbyś dać nam parę minut.
Nie wyglądał na szczęśliwego, że musi opuścić pomieszczenie, ale zamiast odpowiedzi jakimś ciętym komentarzem, wypuścił mały pomruk, zmrużył oczy po raz ostatni na mnie i wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Lennon, proszę usiądź - Uśmiechnęłam się łagodnie i postąpiłam zgodnie z jego instrukcją. Okoliczności w jakich się spotkaliśmy znacznie różnią się od ostatniego razu - Współlokatorka Cherry, mam rację? - Skinęłam głową.
Cherry była jego córką i moją współlokatorką na uniwersytecie przez dwa miesiące, kiedy tam byłam. Nie dogadywałyśmy się za dobrze. Lubiła muzykę techno i nalegała, aby odtwarzać ją o każdej porze dnia i nocy. Cierpiałam przez to na silne bóle głowy, ale przysięgała, że pomaga jej to w koncentracji - nigdy jednak nie widziałam jej, aby wykonywała tylko jedno zadanie.
- Utnijmy sobie krótką pogawędkę. Jestem bardzo zajętym, ważnym człowiekiem - Przeniósł się do przodu, aby oprzeć się o biurko. Jego oczy na chwile zamigotały na broni, przez co strach szybko wypełnił moje ciało bardziej niż wcześniej - Byłaś w piekarni tego samego dnia, kiedy ja tam byłem? - To było mniej jak pytanie, bardziej jak stwierdzenie, ale wyglądał, jakby chciał usłyszeć odpowiedź. Z bronią nad głową poczułam natychmiastową potrzebę powiedzenia prawdy.
- Taa - Westchnęłam, ubolewając, że zachowuje się jak jakiś szpieg. Dlaczego muszę być tak zapominalska?
- Rzeczy, które mogłaś usłyszeć lub nie, mogą umieścić cię w niebezpieczeństwie. Jesteś niewinną dziewczyną mieszkającą w Londynie ze zbyt dużą ilością informacji w głowie. Nie wiesz jaki Londyn jest naprawdę.
- Już mi tak mówiono- Przerwałam mu odnosząc się do czasu, kiedy Harry wypominał mi moją wiedzę na temat Londynu.
- Są tutaj ludzie gorsi od kryminalistów. Będą cię chcieli. Będą chcieli wiedzieć, co wiesz. Będą chcieli poufnych informacji. Zrobią wszytko by to zdobyć. I tak to może oznaczać śmierć. Masz rodzinę?
- Nie w Londynie.
- Nieważne. Oni mogą być martwi i to w ciągu kilku godzin, jeśli coś ci się wymsknie. I jeśli coś ci się wymsknie, nie zawaham się zrobić tego sam - Przełknęłam ślinę. Człowiek poinformował mnie właśnie, że nie boi się mnie zabić, a ja nie zwątpiłam nawet na chwilę - Nie możesz zapomnieć co usłyszałaś, ale mam nadzieję, że moje małe ostrzeżenie powstrzyma cię nawet od myślenia o otwieraniu tych twoich małych usteczek. Nie pisz, nawet nie myśl o tym. Nic nie rób. Twoje i nasze życie wisi na włosku.
- Nasze?
- Połowy Londynu.
Przełknęłam ślinę ponownie. Losy innych ludzi mogą być w moich rękach - to nie jest to, czego chciałam doświadczyć w wieku lat dziewiętnastu.
- Właściwie nie mam wielu ludzi, którym mogłabym coś powiedzieć.
- Jeśli widziałaś się z Harr'ym lub innym moim człowiekiem, uwierz mi, że o wiele więcej osób będzie chciało cię "poznać". Jesteś ładna, ale oni w ogóle nie będą tym zainteresowani.
- Wy faceci jesteście pełni komplementów, nieprawdaż?
- I masz lekkie podejście, trochę odwagi. Zakładam, że to nie będzie współgrało z Harrym - Rozmyślał sobie, podczas gdy ja nadal stałam twarzą do niego - Rozumiesz, o czym mówiłem, co nie? - Pochylił się jeszcze dalej nad biurkiem.
- Tak.
- Dobrze, teraz jeszcze jedna rzecz. Ten twój specjalny talent? - Uniosłam brew z niezrozumienia - Co studiujesz?
- Nic.
- Hobby?
- Czytanie i pieczenie... Co miałeś na myśli mówiąc specjalny talent?
- Charakteryzujesz ludzi? Umiesz wyczytać w nich osobowości, cechy, ich sekrety tylko patrząc na nich przez minutę lub więcej.
- Czy Harry to powiedział? - Pytałam poważnie. Pochylił się na krześle krzyżując ramiona na piersi - Czy on naprawdę myśli, że jestem psychiczna? - Śmiałam się z niedowierzaniem.
- Nie jesteś? Nie umiesz czytać w myślach?
- Gdybym umiała czytać w myślach, to szczerze.. uważasz, że siedziałabym tu teraz? Prawdopodobnie rozwiązywałabym przestępstwa moim niesamowitym talentem albo robiłabym z nim coś pożytecznego.
- On mówił, że się gapiłaś.
- Był dorosłym i pokrytym tatuażami człowiekiem, dodatkowo miał obcisłe jeansy, a odbierał baby shower tort. To był dziwny widok. Powinien się nad sobą zastanowić.
- Mogłem go poinformować o tym, jestem pewien, że byłby zadowolony. Co do zamówienia tort był dla mojego dziecka - Zorientowałam się, że go znam, kiedy usiadłam naprzeciwko niego. Kiedy pierwszy raz poznałam Paula, był bardzo miły, prawdopodobnie zbyt miły patrząc na tą sytuację. On mi grozi. Świat jest mały.
- Teraz tak jak powiedziałem, chcę trzymać to krótko. Chciałbym cię odwieźć, ale mam sprawy do załatwienia. Harry to zrobi. To była przyjemność widzieć cię, ale mam nadzieję, że nie zdarzy się to ponownie. Miłego życia Lennon - Pomachał mi i odwrócił się na krześle.
- Nawzajem Paul - Przewróciłam oczami na jego plecy, które przesuwały się na krześle po marmurowej podłodze. Mógłby wykazać chociaż trochę szacunku otwierając mi drzwi, ale widocznie to zbyt dużo wysiłku. I bez obrazy dla niego, ale nie spieszyło mi się do kolejnej wizyty.
Wychodząc z pokoju, zdałam sobie sprawę, że nie miałam pojęcia, gdzie powinnam pójść lub gdzie był Harry. Odtwarzając moje kroki z tego co pamiętałam, skończyłam na zewnątrz pomieszczenia, z którego dobiegały huki. Stojąc przed drzwiami słyszałam wycie śmiechów pochodzących od mężczyzn i ewentualnie jednej kobiety. Westchnęłam, kiedy usłyszałam donośny głos Harr'ego. Miałam ochotę wyjść z domu całkowicie, ale nie miałam pojęcia gdzie jestem i jak wrócić do domu.
Zapukałam dwa razy w drzwi, a następnie otworzyłam je nie czekając na odpowiedź. Chciałam tylko wrócić do domu. Nie obchodziły mnie spojrzenia innych w pokoju. Miałam prawie rację z moją analizą. Co najmniej ośmiu mężczyzn i trzy kobiety. Rozpoznałam tylko trzech; Harry, Louis i nietrzeźwy.
Cisza w pokoju. Ich twarze wpatrywały się we mnie z emocjami. Spojrzałam na Harr'ego, podnosząc brwi do góry, próbując wskazać mu czego chciałam, ale wiadomość nie została dobrze przekazana albo starał się jeszcze bardziej mnie wkurzyć.
- Zabierzesz mnie do domu.
- Kto tak powiedział? - Uśmiechnął się.
- Twój szef - Odwzajemniłam uśmiech. Tylko przypuszczałam, ze Paul był ich szefem przez sposób w jaki dawał im rozkazy inaczej mogłam po prostu zrobić z siebie idiotkę.
Harry wymamrotał coś pod nosem, zanim ruszył swój tyłek z kanapy. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam mężczyzn, którzy chronili dziewczyny swoimi dobrze zbudowanymi ramionami. Oprócz zajmowaniem się nielegalnymi rzeczami, podrywaniem dziewczyn, to jestem pewna, że resztę czasu wszyscy spędzali na siłowni.
Ponieważ wszyscy wpatrywali się jak Harry zakłada kurtkę, postanowiłam trochę się zabawić. Wybrałem cel i wpatrywałam się w niego bez mrugnięcia i jakiegokolwiek ruchu. Wszyscy w pokoju zwrócili uwagę na naszą więź. Udawałam, że czytam mu w myślach, mało wiedziałam, nawet nie wiedziałam jak się nazywa. Ale jego reakcja zapewniła mnie, że wszyscy zostali poinformowani o moich "psychicznych" mocach.
- Myślę, że polubiła cię Luke - Irlandczyk zaczął szeptać do "Luke'a", ale bardziej był to krzyk niż szept.
- Wychodzimy, zanim spowodujesz, że zacznie wariować - Harry zmusił mnie do wyjścia z pokoju do holu, gdzie następnie wyprowadził mnie na dwór.
- Co? Jest dwunastolatkiem czy coś?
- Nie, jesteś po prostu dziwna.
- Dzięki, a ty jesteś po prostu niegrzeczny.
- Powiedz mi coś czego nie wiem kochanie.
- Nie nazywaj mnie kochanie.
- Będę robił, co chcę.
W czasie powrotu znów panowała cisza, choć czułam się bardziej niezręcznie. Nie mogłam się doczekać, kiedy będę w domu, aczkolwiek w rzeczywistości byłam dziwnie zadowolona, że Harry jechał co najmniej pięćdziesiąt na godzinę. Czułam się bardziej zagrożona w jego obecności niż w pędzącym samochodzie.
Kiedy w końcu zatrzymał się na zewnątrz mojego apartamentu, szybko się odpięłam i szarpnęłam za drzwi. Nie chciałam pożegnania, ale najwyraźniej nie miałam żadnego wyboru, kiedy wciągnął mnie z powrotem do samochodu, aby spojrzeć mu w oczy.
- Dla przypomnienia. Nie dzielę się, zwłaszcza moimi dziewczynami.
- To dobrze, nie jestem twoją dziewczyną, dokładnie tak jak powiedziałeś - Odparłam zdecydowanie.
Uśmiechnął się, ale błysk w jego oku mówił wszystko. Pokręciłam głową oburzona - W twoich snach - Wysiadłam szybko z samochodu zatrzaskując drzwi.
Nie zaczekał, aż wejdę do środka, tylko odjechał w stronę ciemności, do której wystawiłam mój środkowy palec, gdy tylko zniknął na horyzoncie. Harry Styles rozwścieczył mnie, ale było mi wstyd przyznać, że intrygował mnie jeszcze bardziej.
JAHSVSDGSFDGVDSTGFDVSCGFXVDHSDBHSFVSDGVF BOŻE JARAM SIĘ KOŃCÓWKĄ, HARRY TAKI BADBOY C'NIE *___*
awwwww mówię Wam rozdziały będą coraz ciekawsze :D
Ok dzisiaj się nie rozpisuję bo nie mam za bardzo czasu.
Przypominam standardowo ASK, na tt hashtag #DecodeFF
Następny rozdział w niedzielę :)
Będę już po egzaminach, módlcie się za mnie XD
Za jakiekolwiek komentarze będę wdzięczna x
WESOŁYCH I POGODNYCH ŚWIĄT KOCHANI :)
Lots of love x
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :))
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :))
Awwww... :3 Ze wzajemnością ze świętami. Mokrego Dyngusa. Pilnuj się jutro. ;p Powodzenia na egzaminach. :d
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rozdział to jak zwykle zajebisty. Haha, Lennon, rozwaliłaś z tym spojrzeniem. xd ' ...postanowiłam trochę się zabawić. Wybrałem cel i wpatrywałam się w niego bez mrugnięcia i jakiegokolwiek ruchu. ' ' Ale jego reakcja zapewniła mnie, że wszyscy zostali poinformowani o moich "psychicznych" mocach. '
' - Myślę, że polubiła cię Luke ' To mnie rozwaliło. ;p Hah, no Lennon, nawet Hazz uważa cię za psychiczną.
Wracając do Harry'ego - ty niedobry ty, nie otworzyłeś Len drzwi od samochodu. Nie no, czekam i czekam, aż oni się polubią, ale szybko to nie nadchodzi. Z resztą dobrze, bo nie lubię kiedy po 10 rozdziałach już się kochają, zaprzestaję czytać, bo to się robi w tedy banalne/proste. Jak zwał tak zwał.
Albo Niall co chciał się podzielić Lennon z Harry'm... Po prostu nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. xd Blondyn zawsze genialny. ♥
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. :) Proszę, tłumaczcie dalej. ♥ Pozdrawiam.
hahaha ojej kocham twoje komentarze :D co do egzaminu nie-dziękuję, żeby nie zapeszyć :) do następnego x
Usuńsuper dalej :***
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Bardzo się cieszę, że to tłumaczysz :) Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńJEJUKU!
OdpowiedzUsuńSZYBKO DAWAJ NASTEPNEGO! ♥
ja już chcę następny!!!
OdpowiedzUsuńRozdzial po prostu boski! *,* czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńrozdział po prostu zajebisty chyba umrę zanim dodasz następny *.*
OdpowiedzUsuńAAAAA!!! tyle czekałam na ten rozdział, że po prostu już dosłownie wychodziłam z siebie. Ogółem jest B-O-S-K-I
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NASTEPNY !!!!!!!!!!! ♥
piękny, piękny i jeszcze raz piękny czekam na następny :**
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, chcę więcej.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminach
Harry durniu, zachował byś się chociaż jak dżentelmen -.-'
OdpowiedzUsuńZGADZAM SIE Z OSOBA WYZEJ
OdpowiedzUsuńHARRY OGARNIJ SIE !!!
CZEKAM NA NASTEPNY
KIEDY DODACIE ? :)
Super , fajna część jest pod koniec XD Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńHAHAHAHA TEN ROZDZIAŁ JEST MOIM ULUBIONYM JAK NARAZIE!
OdpowiedzUsuńŚWIETNIE TŁUMACZYSZ XOXO