niedziela, 23 marca 2014

Chapter 6

Harry's pov:

- Zdajesz sobie sprawę, że nie było to mądre posunięcie, prawda?
Zamknąłem drzwi samochodu z taką siłą, że lekko się zakołysał. Odwróciłem się do Louisa, który trzymał kierownicę i unosił brwi w moim kierunku. Przewróciłem oczami wyłączając radio, które grało nieustającą melodię. Westchnął na moje działanie, jednak nadal czekał na odpowiedź.
- Paul właśnie napisał - Odpowiedziałam bez ogródek, ignorując jego oczywiste pytanie, które wciąż wisiało w powietrzu - Chce nas z powrotem w domu, aby omówić przyszłe obserwacje.
- Wiem, do mnie też napisał - Powiedział szorstko - To nadal nie jest odpowiedź na moje pytanie - Westchnąłem wiedząc, że nie odpuści - Ryzykujemy nasze życia, po prostu będąc w tej części miasta nie możesz porywać obywateli z ulic.
- Okej, po pierwsze; nie porwałem jej - Warknąłem. Niebawem uruchomił silnik, zaczynając wyjeżdżać z tej części miasta, w której nie byliśmy bezpieczni - I po drugie; nikt nie widział.
- Nie wiesz tego.
- Obserwowaliśmy okolicę, aż przez dwa miesiące; jestem pewny, że żadni Wschodniowcy nie byli w pobliżu. 
- Mogli być ukryci albo przejazdem, nigdy nie wiesz takich rzeczy.
- Myślę, że wiem. Jeśli jeden z nich by to widział zostałbym postrzelony na śmierć w tej chwili.
Mruknął z mojej odpowiedzi, ponieważ bez wątpienia mówiłem prawdę. Jeśli ktoś ze Wschodu zobaczyłby, że wyciągam Lennon z ulicy zostałbym postrzelony i pozostawiony na pewną śmierć w ciągu kilku minut. Najpierw podjąłbym się walki; nie dałbym się skopać bez godności.

Jazda po mieście była napięta. Oboje byliśmy głównie ze względu na wysoką gotowość do naszych bieżących zleceń. Silnik samochodu warczał głośno, gdy Louis przerzucił go na szósty bieg i przejechał bezpośrednio przez światła, które wyraźnie zmieniły się na czerwony. Uśmiechnąłem się, kiedy kilka samochodów użyło klaksonów - jakby mogły faktycznie coś zdziałać. Nikt nie miał immunitetu od policjantów nawet na własnej stronie, ale gliny są łagodni w stosunku do tego, co naprawdę kryje się w Londynie.
Louis z powrotem włączył radio, podczas gdy ja byłem zajęty skanowaniem przedmieścia, starając się wykryć coś niezwykłego. Aktywność w ciągu dnia była w większości niespotykana. Dwa miesiące,a my nie zostaliśmy zauważeni. Widzieliśmy ich, ale nikt nie miał żadnych podejrzeń. Robiłem się zmęczony nic nie robieniem; tam gdzie są bójki, tam jest Harry Styles.
- Jeśli utkniemy siedząc w tym kawałku złomu na kolejne dwa miesiące to się go pozbędę - Mruknął głównie do siebie. Zamienialiśmy się jazdą zależnie od tego, który był pierwszy, ale zgadzałem się to nie było najlepsze auto. Rozpędzał się od zera do sześćdziesięciu w dwadzieścia sekund, co było mało pomocne w niektórych okolicznościach.
- Jeśli jeździlibyśmy w ogromnym Range Rover'ze z zaciemnionym oknami i z wystarczająco dużą ilością broni w bagażniku to wtedy prosilibyśmy się o bardzo duże kłopoty - Odpowiedziałem kpiąco.
- Nie można mówić o proszeniu się o kłopoty - Uśmiechnął się, odwracając na chwilę oczy od drogi. Westchnąłem ciężko przewracając oczami. Nie miał zamiaru skończyć - Ale poważnie, to jest babskie auto. Jeśli zapytasz Eleanor jaki rodzaj auta by chciała, odpowiedziałaby, że własnie to! - Przemówił z patosem. 
- Ona nawet nie umie prowadzić i wątpię, że zna nazwy samochodów.
- Jednak rzecz w tym, że trudno czuć się w nim męsko. Rozebrałem osłony przeciwsłoneczne i zamiast patrzeć na pistolet, patrzę na siebie w lustro, tak jakbym potrzebował poprawić swoje włosy czy coś.
Zaśmiałem się bo mógł zaprzeczyć wszystkiemu czego chciał, ale wiedziałem, że miał ochotę, aby potajemnie poprawiać sobie fryzurę w bezużytecznych lustrach. Byliśmy prawie z powrotem w południowej części miasta, aka bezpiecznej okolicy - naszej dzielnicy. 
- Wiem. To dlatego, że oni nie będą spodziewać się członków gangu jadących w czymś takim i dzięki temu pomoże nam to utrzymać osłonę, ale czy nie powinien być fioletowy? 
- Mógłby być różowy - Stwierdziłem ku jego niezadowoleniu.
Mieliśmy przypisany do samochodu stukot, na szczęście nie musieliśmy jechać dalej. Louis zatrzymał się przy frontowej bramie, wpisał kod zabezpieczający, który otwierał bramę wystarczająco długo, abyśmy mogli przejechać. Gama samochodów znajdujących się na zewnątrz domu, bardziej rezydencji w większości składała się z Range Rover'ów powiązanych z gangami. Powód; były szybkie, ochronne i wystarczająco duże, aby schować sprzęt i inne elementy. 
Zatrzasnęliśmy drzwi jednocześnie i ruszyliśmy do wejścia. Szybki ruch zamka i weszliśmy do środka szurając butami po marmurowej podłodze. Było niesamowicie cicho, co było dziwne. Dom był zwykle pełen głosów i brzęczeń urządzeń technicznych.
Kontynuowaliśmy drogę przez korytarz, przechodząc obok kuchni kierując się w stronę biura, gdzie zwykle się spotykaliśmy. Kuchnia była pusta, jednak na blacie stało danie z makaronu. Nie byłem głodny; byłem za bardzo skoncentrowany na pracy do wykonania.
- Jest cicho, niemal zbyt cicho.
- I ty po prostu musisz zacząć i zabić spokój, prawda?
- Jak zawsze - Uśmiechnął się niemalże chwalebnie - Zamierzasz powiedzieć Paulowi o twoim małym przestępstwie?
- Nie.
- Co jeśli się dowie?
- Nie dowie się.
- Czego nie zamierzam się dowiedzieć?
Nasze głowy jednocześnie żywo się podniosły na głos zadający pytanie. Jęknąłem gruntownie. Twarz Paula nadal przyglądała się z pytaniem. Inne osoby w pokoju zaczęły powoli robić to samo. Jego biuro, główna siedziba do naszych planów, była wypełniona rdzennymi oddziałami. Aczkolwiek nie odnosiliśmy się do siebie jak do współpracowników, byliśmy rodziną. Uważaliśmy na siebie, broniliśmy i niszczyliśmy wszystko, co kiedykolwiek mogło nas zranić.
Zayn, Niall i Ashton wszyscy siedzieli po jednej stronie, Liam, Louis i ja w tej chwili po drugiej. Siedziałem w milczeniu czekając na dołączenie następnego zdania. Nie chcę omawiać tego, co stało się na Wschodzie na oczach wszystkich. To nie było profesjonalne z mojej strony, zrobiłem to z lekkim myśleniem, gdy konsekwencje mogły być tragiczne.
- Omówimy to później - Paul odpowiedział. Wydawał się być pochłonięty prawdziwym powodem, dlaczego tam byliśmy, a nie jakąś tam czkawką - Przejdźmy dalej, jak jesteście świadomi daty i czasy wysyłki zostały zmienione.
- Nadal nie rozumiem, dlaczego to jest konieczne - Niall wtrącił.
- Jak wcześniej sądziliśmy Wschód już dłużej nie dostarcza i nie postępuje w klasie C i B, teraz uderzają w coś mocniejszego.
- Dlaczego to zmienia coś dla nas?
- Ponieważ nasz pośrednik znajduje się w samym sercu Wschodu. Mają zamiar być bardziej ostrożni z ich dostarczeniem. Będą mieć oczy i uszy dookoła głowy. Złamaliśmy już ważną regułę będąc na Wschodzie, nie mówiąc już o jakichkolwiek interesach.
- Ale oni nie będą tego podejrzewać - Zayn mówił - Nie zostaliśmy złapani i robiliśmy to przez kilka lat. Oni nie mają bladego pojęcia, o ile wiemy.
- Ale z ich nową przesyłką będą bardziej ostrożni, oczy dookoła utrudnią nam pracę w tej okolicy bez bycia złapanym.
- Więc robimy to w biały dzień? - Ashton zapytał.
Zorientowałem się o co chodzi w planie Paula przez ten punkt, to było logiczne i oni tego nie podejrzewali - więc mieliśmy nadzieję.
- Oni radzą sobie w nocy i do tego w weekendy, kiedy ulice są zatłoczone, więc jest mniejsza szansa na zostanie zauważonym. Będą mieć każdego ze swoich ludzi w weekendy. Tak, więc pójdziemy w ciągu dnia na tygodniu, kiedy bezpieczeństwo jest na niskim poziomie. Wejdziemy i wyjdziemy - Paul poinformował nas wszystkich, dokładnie o tym. co wcześniej zawarłem. Dobrze było wiedzieć, że byłem o krok do przodu.
- Pójdziemy po przesyłkę.. - Liam zamarł czekając na odpowiedź Paula lub kogoś innego, kto znał odpowiedź. 
- Wtorek o dziesiątej rano. Calum dostarczy ze swoim zespołem do Floyda przed dwunastą. Przesyłka zostanie tam, aż do piątku w południe. 
- To dłużej niż zwykle. Czy jest to bezpieczne, aby trzymać ją tam tak długo? - Zayn zapytał wnikliwie.
Miał rację. Normalnie przechowywaliśmy przesyłki przez noc, a nie na kilka dni. Im szybciej były transportowane z niebezpiecznej okolicy tym lepiej. Jeśli zostalibyśmy odkryci to bylibyśmy w tarapatach. Mogliśmy i chcieliśmy bronić jeden drugiego i samych siebie, ale będąc na Wschodzie - nie należącego do nas - mogliśmy łatwo zostać policzeni. Od chwili kiedy wszyscy z Południa zostaną nawiedzani przez Wschód; będzie za późno.
- Mamy nadzieję, że nie będą podejrzewać kilku ładunków towarowych o wysokiej wartości broni i amunicji, które będą przechowywane w piekarni - Paul odparł.
Każdy wypuścił lekki śmiech na jego komunikat. To było zaprzeczenie w sobie. Przód budynku będący piekarnią mógł być uznany za niewarty uwagi. Jednak piwnica to zupełnie inna historia. Była wypełniona po brzegi nielegalnymi maszyneriami, którymi można było wykupić połowę kraju. Przechowywanie tego nie było naszym jedynym celem, wysyłaliśmy to do innych miast, krajów i narodowości. Nie zarabialiśmy pieniędzy pozostawiając wszystko w kurzu.
- Harry, Louis będziecie rozdzieleni. Będziecie wciąż obserwować piekarnię, ale Louis, będziesz robił to z odległości - Paul polecił mu - Harry, pozostaniesz na poprzedniej pozycji. Masz mieć oko na budynek w każdej chwili. Zrozumiano? - Oboje skinęliśmy.
- Niall, Ashton będziecie chronić Caluma i jego ludzi, kiedy będą wykonywać swoją robotę. Zayn, ty zostaniesz tutaj i będziesz zajmował się technicznymi sprawami. Włam się do ich kamer bezpieczeństwa, uzyskaj dostęp do ich plików, cokolwiek co trzeba zrobić, aby upewnić się, że nas nie obserwują. I jeśli możesz, dowiedz się dlaczego włączają się do interesów.
- Liam będziesz moją prawą ręką. Jeśli zdarzy się coś pilnego, będziesz pierwszą osobą, z którą się skontaktuję. I pilnuj jak rzeczy będą tutaj prowadzone. Nie potrzebujemy skupiać się na jednej rzeczy i zapominać o innych. Nic nie jest tak proste jak to. Łapiecie? - Wszyscy się zgodzili, zanim Paul wyprosił wszystkich z wyjątkiem Louisa i mnie.

- Harry mam nadzieję, że nie zrobiłeś nic, co przeszkadzałoby w naszych planach - Paul powiedział tak szybko jak pokój znów zrobił się cichy. Jednak to było bardziej pytanie niż stwierdzenie. Louis spojrzał na mnie, miałem powiedzieć prawdę, jeśli nie miałbym żadnych wątpliwości, że on by chciał. Znalazł wielką przyjemność w moim dyskomforcie.
- Jeden z pracowników Floyda był w piekarni, kiedy ty tam byłeś - Paul spojrzał na mnie z powrotem.
- Jesteś pewien?
- Widziałem ją jak wchodziła i wychodziła. Weszła i wyszła po tym jak ty to zrobiłeś. Była tam dobre dwadzieścia minut.
- Która? - Zmrużyłem oczy po usłyszeniu jego pytania - Która dziewczyna?
- Lennon - Louis odpowiedział za mnie. Jej imię wywołało u mnie dreszcze i byłem pewien, że nie było to w dobrym znaczeniu. Było coś w jej imieniu, co czyniło mnie zainteresowanym. Paul odetchnął ciężko opadając z powrotem na krzesło i przesunął palcami po swojej zmęczonej twarzy.
- Jak udało się jej przejść bez żadnego zauważenia? - Mruknął do siebie. Nie mogliśmy mu na to odpowiedzieć bo sami nie wiedzieliśmy. Możemy po prostu przyjąć, ze była bardzo cicho - To wszystko? Czy coś jeszcze? - Zapytał po zabraniu rąk ze swojej twarzy, aby mógł znów na nas spojrzeć.
- Harry ją zatrzymał.
- Zatrzymał ją? - Paul powtórzył słowa Louisa w oszołomionym tonie. Przygryzłem swoją wargę, gdy moje nogi zaczęły się trząść nieświadome działania. 
- Zapytałem ją czy usłyszała cokolwiek.
- Po prostu ją zapytałeś? Na środku ulicy?
- Skierowałem ją w stronę alei. Nie zraniłem jej, ani ona nie krzyczała. Nikt nie widział.
- Nikt o kim wiedziałeś. Harry nie możesz tak po prostu wyciągać kogoś z ulicy. To jest proszenie się o kłopoty - Paul wykładał jak Louis - Czy słyszała cokolwiek?
- Zaprzeczała, ale ewidentnie kłamała. Uciekała oczami zbyt wiele razy.
- Po prostu nie wydaję mi się, abyś mógł trzymać się z daleka od panienki Lennon, prawda? Wiem, że rozmawiałeś z nią na zewnątrz uniwersytetu.
- To samo miejsce, ten sam czas. Zdarza się - Stwierdziłem bez ogródek. Nie mogłem sobie pomóc, że często kończyliśmy blisko siebie.
- Taa, cóż to zdarzy się ponownie - Podniosłem głowę i zerknąłem na niego, podobnie jak Louis. Oboje byliśmy w ciemności i nie wiedzieliśmy o co chodzi - Ona już podobno cię studiowała i słyszała zbyt wiele dla własnego dobra.
- Ostrzegałem ją przed tym.
- Chcę poznać tą dziewczynę - Byłem zaskoczony jego słowami. To była ostatnia rzecz, jaką spodziewałem się, że powie.
- Ona nie wydaje się być typem dziewczyny, która przyszłaby tu dobrowolnie - Louis dodał.
- Chcę ją poznać, dobrowolnie czy też nie. 



Myślę, że jeśli ktoś narzekał w poprzednim rozdziale na małą ilość Harrego, dziś będzie skakał ze szczęścia XD Tak czy inaczej moim zdaniem ff robi się coraz bardziej ciekawy, dodatkowo możecie zauważyć, że autorka wykorzystała też chłopaków z 5SOS, z czego jestem mega zadowolona :)

*Jeśli macie jakieś pytania to chętnie na nie odpowiem KLIK :) 
*Zachęcam do wpisywania się w zakładce "INFORMOWANI"
*Możecie dzielić się wrażeniami oraz polecać bloga na tt pod hashtagiem #DecodeFF

Rozdziały bez zmian będą pojawiać się w każdą niedzielę :) 
Niestety do końca kwietnia rozdziały będą tylko co tydzień, gdyż mam egzaminy. Dodatkowo jak na razie tłumaczę sama, więc myślę, że zrozumiecie x

Dobra już kończę bo nikt tego nie przeczyta ;p Życzę Wam miłego tygodnia i do następnego, buźki xx



CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Dziękuję za wszystkie komentarze, wiele to dla mnie znaczy i zawsze jest ogromną motywacją :) 



2 komentarze:

  1. Aaa tam. Ja przeczytałam do końca notkę. :3
    Czy ten wątek o małej ilości Harry'ego i o tym, że rozdziały będą pojawiać się co tydzień to coś do mnie? ;d Jeśli tak to będę mile zaskoczona! :p
    Buahahahahah! Lennon wpadła w oko Haroldowi! ♥ lovelovely! ♥
    Nie no, coś się ze mną dzieje. x|
    Fajnie się zapowiada. Harry porwie za pewne Lennon do nich. Paul z nią pogada i jak się okaże być nieszkodliwa Paul ja puści. Albo ktoś z nich się wkurzy i Harry obroni Lennon. o.o
    Serio coś się ze mną dzieje i za pewne to co gadam się nie stanie. ;d
    Ale cóż, być może moja głupia, nudna i może/chyba nawet długa wypowiedź została przeczytana. ;p
    ♥ KOCHAM WSZYSTKIE NIEDZIELE! ♥
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    To takie wspaniałe wiedząc, że ktoś tłumaczy i się wysila, nawet kiedy ma egzaminy. Urocze. ♥ Wielbię! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww, to bardzo miłe, że poświęcasz czas, aby skomentować każdy rozdział. Nawet nie wiesz, ile sprawia mi przyjemności przeczytanie czegoś takiego x pozdrawiam i do niedzieli :)

      Usuń